Radio

BiperTV

Facebook

Galerie

Wydarzenia

Artykuły

Szukaj

Reklama

Reklama

Brześć: „Szczuli nas psami, kazali klęczeć przez wiele godzin, była tylko woda”. Makabryczne relacje ludzi, którzy opuścili areszt śledczy

Niezwykle dramatyczne relacje osób, które wyszły z aresztu śledczego w Brześciu publikuje białoruski portal tut.by. Wynika z nich, że wiele zatrzymań od ubiegłej niedzieli, po zakończeniu wyborów prezydenckich było całkowicie przypadkowych, a warunki traktowania i przetrzymywania ludzi przypominały te stosowano przez niemieckie gestapo. Dziś mer Brześcia podał informację, że od 9 do 11 sierpnia aresztowano w mieście aż 847 osób, którzy rzekomo uczestniczyli w "nielegalnych demonstracjach".

Ci, którzy opuszczają areszt od razu zostają otoczeni przez oczekujących na jakiekolwiek informacje o swoich bliskich nadal przebywających w środku. Pokazują zdjęcia, mówią nazwiska, rodzina uwolnionego nie może nawet go przytulić, co chwila ktoś podchodzi i pyta o kogoś. Płacz, szloch, uspakajanie, taka atmosfera towarzyszy na miejscu pod bramą aresztu. Rodzina wypuszczonych myśli tylko, aby jak najszybciej schować syna, męża do samochodu i jak najszybciej odjechać do domu. Na pytania, oglądanie zdjęć będzie jeszcze czas – mówią, choć rozumieją oczekujących, niedawno byli w takiej samej sytuacji i robili to samo.

Odpowiada 19-letni Wania, który został zatrzymany 10 sierpnia, kiedy wracał do domu przez most na rzece Muchawiec. Ile jest osób w celi? – trzydzieści, a łóżek? – osiem. Ludzie zaczynają płakać, on próbuje ich uspokajać mówiąc, że wszyscy się tam trzymają. Pada jeszcze kilka pytań, aż w końcu pozwalają mu odejść. Jego ojciec mówi, że syn miał szczęście, dostał jedynie 540 rubli grzywny (ok. 800 zł).

Z kolei Władimir Velichkin (obrońca praw człowieka) został zatrzymany 10 sierpnia w pobliżu Izby Sprawiedliwości i przewieziony do celi tymczasowego aresztowania Moskiewskiego Okręgowego Departamentu Spraw Wewnętrznych. Później został przeniesiony do aresztu śledczego. „Wyprowadzono nas przez bramy aresztu śledczego. Psy szczekają, personel stoi, wrzeszczy, dużo ludzi klęczy, płacze ze strachu. Jestem w szoku, że coś takiego się dzieje. Zasada była taka: jeśli masz pytania, musisz podnieść rękę. Mężczyzna oparł czoło o ziemię, podniósł rękę: „Czy mogę zmienić pozycję?” Trudno przecież cały czas klęczeć. „Dozwolone”- odpowiedział strażnik – dopiero wtedy zmienił pozycję. Kiedy wszedłem, stało tam około stu osób. Wszystko trzeba było robić w biegu, schylić się z rękami na głowie, oprzeć się o ścianę i upaść na kolana. Nie tylko biegasz, ale po drodze biją cię, abyś podskakiwał. Potem nas wpuścili do środka i był tam zupełnie inny personel. Powiedzieli: „Chłopaki, mamy inny porządek, uspokójcie się” – wspomina.

W jego celi o powierzchni 20 metrów kwadratowych znajdowało się 35 osób. Spały dwie lub trzy osoby na jednym łóżku, pod łóżkiem jeszcze dwie osoby, na podłodze, kto gdzie mógł. Władimir dostał 1350 rubli grzywny (ok. 2030 zł).

Siemion został zwolniony również z grzywną. Razem z przyjacielem zostali zatrzymani 10 sierpnia około godz. 23:00 białoruskiego czasu na Alei Maszerowa. „Zabrano nas na salę gimnastyczną w Departamencie Spraw Wewnętrznych Rejonu Leninskiego w Brześciu. Wszyscy siedzieli na tyłku z nogami do przodu i prawie 20 godzin siedzieliśmy w tej pozycji. Wszyscy siedzieli w rzędzie. Na pytanie czy dostawali jedzenie, odpowiada, że jedynie wodę.

„Bili po plecach, gdy ktoś podniósł głowę, nogę – aby poprawić gdy drętwiała. (…) Chłopcy powiedzieli, że tych, których przyprowadzono na salę  po raz pierwszy około godziny 12:00 w nocy, kładziono twarzą do ziemi na podłodze i tak leżeli. Jeśli ktoś choć na chwilę usnął od razu dostawał pałką w plecy” – relacjonuje. 

Brześć, ul. Sowiecka 10 sierpnia, fot. Stanislav Korshunov, tut.by

Zwolnionych do tej pory z brzeskiego aresztu jest, jak podał mer Brześcia 445 osób. Dziś nad ranem wypuścili kolejne 17 osób. Podczas spotkania z mieszkańcami mer obiecał, że wkrótce na wolność wyjdzie kolejne 247 osób.

źródło / zdjęcia: news.tut.by/

Please select listing to show.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama