Radio

BiperTV

Facebook

Galerie

Wydarzenia

Artykuły

Szukaj

Reklama

Reklama

Trudne czasy bialskiego szpitala. Walczy z COVID-19 i upolitycznieniem

Optymistów dziś zostało niewielu, mało tego z każdym dniem ich ubywa. Od ponad miesiąca trwa w Polsce walka z koronawirusem, a jej końca nie widać. Niestety w dobie pandemii, ze zdwojoną siłą, ujawniły się niedomagania i braki w służbie zdrowia. Czego oczekiwać od zapomnianych przez Rząd szpitali powiatowych, które w praktyce bez pomocy samorządów skazane są na powolną zagładę i wygaszanie, gdy w tym samym czasie z problemami od najdrobniejszych - brak maseczek - do tych największych - brak lekarzy i specjalistów - borykają się te duże i ważne na mapie ratowania zdrowia i życia ludzkiego placówki jak chociażby Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Białej Podlaskiej. 
Pytanie numer jeden – bialski szpital czeka czarna przyszłość?
Czarna przyszłość raczej stoi przed szpitalem, który łatwo rezygnuje z najlepszych specjalistów i pozwala sobie na to, by świetnie prosperujący oddział, który zapewnił temu szpitalowi dobrą sławę nie miał ordynatora. Można by rzec że to prawda stara jak świat w epoce planów finansowych, menadżerów, reklamy i certyfikatów. Szpitale w Polsce aby dobrze leczyć, muszą dobrze zarabiać, zarabiają na refundacji kosztów wykonanych zabiegów przez NFZ. NFZ od lat, niezależnie od ekip rządzących ma niewystarczające środki. Ale jeszcze ważniejsze od pieniędzy jest wiedza i doświadczenie oraz renoma pracujących w każdej placówce lekarzy.
 
W Białej Podlaskiej pracowało wielu i nadal pracuje wielu specjalistów, znanych i cenionych. Takim najbardziej rozpoznawalnym był neonatolog Riad Haidar. Haidar już nie pracuje. Czy odejdą kolejni specjaliści? Nie chodzi nawet o rozwiązywanie „dyplomatyczne” kontraktów jak to miało miejsce w przypadku Haidara ale o zwykły czas – czas, bo nieubłaganie koleino będą przechodzić w stan spoczynku, na emeryturę.

Przykład z doktorem Haidarem wykazał jednak drugie dno całej historii. Nie takiego obrotu sprawy – o którym poniżej – spodziewała się nowa dyrekcja szpitala która po prostu zaplanowała usunąć niewygodnego a z ogromnym poparciem społecznym i lubianego specjalistę. Jaka w takim razie jest wizja rozwoju szpitala dyrektora Adama Chodzińskiego i czy ona w ogóle jest? Nikt chyba nie wie.

Pytanie numer dwa – czy bialski szpital – bądź co bądź peryferyjny choć wojewódzki – ma silną kartę przetargową aby zachęcić nowych lekarzy do pracy?
Na to pytanie pozwoli nam częściowo odpowiedzieć informacja jaką przekazał rzecznik Urzędu Marszałkowskiego, Remigiusz Małecki. W skrócie brzmi ona tak: – Nie ma chętnych, na ogłoszony konkurs na stanowisko ordynatora neonatologii w Białej Podlaskiej, nikt nie zgłosił swojej oferty. W dniu 30 marca br. zebrała się komisja konkursowa mająca wyłonić nowego ordynatora. Zebrała się niepotrzebnie. Nie wpłynęła żadna oferta. Nikt nie zgłosił się do konkursu. Lekarz Joanna Sobczak pełni obowiązki szefa neonatologii po odejściu Haidara. Wygląda na to, że taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze długo.
 
Tym bardziej, że znowu sytuację może nam częściowo wyjaśnić stan polskiej służby zdrowia. Występuje u nas zatrważający brak specjalistów, a problem narasta. Uczelnie Medyczne kształcą. Ale młodzi lekarzy wolą prace na zachodzie Europy. Młodzi lekarze wybierają placówki w dużych ośrodkach miejskich i w silnych jednostkach medycznych. Bialski szpital widocznie nie ma nic do zaoferowania. Tym bardziej, że nadal „śmierdzi” po tak niechlubnym pożegnaniu się szpitala z doktorem Haidarem. Przyczyną – choć to już podpadające pod ambicje – może być też świadomość i odpowiedzialność przejęcia oddziału który plasował się w krajowej i europejskiej czołówce. To ogromny ciężar psychiczny i współczuć ale i wspierać w tym momencie należy doktor Sobczak. To jednak specjalistka wiele lat współpracująca z Haidarem, a ten na pewno daleko nie uciekł od swoich wieloletnich kolegów i koleżanek, mogą liczyć na „bezpłatne” konsultację i wymianę doświadczeń. Tylko jak długo tak można i czy to jest atut czy wręcz – przepraszamy za wyrażenie w temacie – ale chora sytuacja.

Krótka puenta sytuacji. – Nie ma ludzi niezastąpionych. – mówi Haidar. Dodaje też, że kadrę kierowniczą nie wyciąga się z szafy. Kadrę trzeba wychować. To co się stało to dowód na bezmyślność i podejmowanie pochopnych decyzji.


Pytanie numer trzy – w bialskim szpitalu wprowadzono plan naprawczy – jak źle jest naprawdę?

Więc co dalej z konkursem na ordynatora neonatologii? Podobno dyrekcja szpitala w Białej Podlaskiej analizuje sytuację, a decyzja o nowym konkursie jeszcze nie zapadła. To jednak wierzchołek góry lodowej. Okazuje się, że z miesiąca na miesiąc problemów przybywa a nie ubywa. W ciszy gabinetów i bez błysku fleszy Urząd Marszałkowski – prowadzący bialski szpital – wprowadził plan naprawczy. Rozpoczęły się zmiany. Jak daleko zajdą i kogo po drodze dotkną? Już zlikwidowano trzy stanowiska na samej górze – w dyrekcji szpitala.

Obecnie szpitalem kieruje jeden człowiek – Adam Chodziński – i dwóch zastępców. Do tej pory było ich pięciu. Ucierpiała księgowość, pielęgniarstwo i – co chyba najbardziej kuriozalne patrząc na rozwój szpitala – poleciał zastępca właśnie do spraw rozwoju. To specjaliści, menadżerowie, ludzie z ogromną wiedzą i doświadczeniem, im zaproponowano nowe stanowiska pracy. Co będzie z pracownikami na niższych szczeblach którym tych atutów też nie można odmówić? Na razie nikt fizycznie poprzez wprowadzaną reformę pracy nie stracił ale w sumie po to ta reforma jest – cięcie kosztów – a najłatwiej i najszybciej to zrobić poprzez zwolnienia. Chyba że, to kolejna typowa zagrywka polityczna – niby coś robimy, liczymy, sumujemy, oszczędzamy ale tak naprawdę niewiele to zmienia. Z drugiej strony jak bardzo pogorszyła się i jak źle jest z bialskim szpitalem?


Pytanie numer cztery – byliśmy tak przygotowani do walki z wirusem jak w 1939 roku do walki z Hitlerem

Odpowiedzi na to pytanie ratuje tylko to, że bialski szpital nie jest osamotniony. W takiej samej sytuacji na początku marca 2020 roku znalazła się cała służba zdrowia. – Jesteśmy świetnie przygotowani! Niczego nam nie zabraknie! Mamy wypracowane procedury! – krzyczał premier i ministrowie w rządowych mediach. Czas pokazał jak to było i jest naprawdę.

Jak to jest, że powstaje nowe skrzydło w zespole bialskiego szpitala – Bialska Onkologia – a tym czasem szpital cierpiał i nadal cierpi na niedobór podstawowych środków ochrony osobistej? Już w tym materiale nie będziemy pytać KTO w tej Bialskiej Onkologii będzie pracował. O ile poprzednie władze szpitala i poprzedni marszałek mieli pomysł na służbę zdrowia w Białej Podlaskiej – o tyle, patrząc na wyniki konkursu na fotel po Haidarze – w sumie widząc brak wyników – trudno spodziewać się lawiny ofert gotowości podjęcia pracy w tak dużym i aspirującym na ośrodek wojewódzki oddziale jakim stać ma się Bialska Onkologia. Wszystko może skończyć się na szumnym otwarciu ale i na ukrywanym pod stołami – braku specjalistycznego personelu.

I na koniec refleksja i wyjaśnienie śródtytułu

Miesiące marzec i kwiecień 2020 roku strasznie przypominają lipiec i sierpień roku 1939. Pod jakim względem? Pod względem niewydolności państwa. Zarówno II Rzeczpospolita w momencie stawienia czoła wrogowi jakim były hitlerowskie Niemcy tak i III Rzeczpospolita stawia czoła w walce z niewidzialnym wrogiem – wirusem –  jedynie kosztem wyrzeczeń i zrywami społecznymi. Przykład?

Przed II wojną światową władze państwowe postanowiły odwołać się do ofiarności społeczeństwa i okazało się to rozwiązaniem ze wszech miar słusznym. Utworzono m.in Fundusz Obrony Morskiej. Pierwsze miesiące poświęcone były głównie na propagandę. Akcja znalazła żywy oddźwięk w społeczeństwie i przyniosła w pierwszym okresie zbiórki sumę 300.000 zł. Pieniądze przeznaczono z wielką pompą jako zadatek na rozpoczętą budowę w stoczni holenderskiej nowoczesnego okrętu podwodnego. Był to słynny ORP Orzeł, który 10.II.1939 wpłynął do Gdyni, gdzie był uroczyście witany przez władze i społeczeństwo. Jak skończyła się ta cała historia wiemy.

Wróćmy do naszych czasów. Wiosna 2020. Społeczeństwo zrywa się do szycia maseczek, pokątnie w domach, mało tego w pierwszej fazie akcja nie zyskuje przychylności rządu, ministra zdrowia a nawet szpitali. Powód? Maseczki nie posiadają oczywiście atestu. Są darem serca i czynu społeczeństwa. Po kilku dniach następuje zmiana. Okazuje się, że to „Szycie może zapewnić Ci Życie!”. Szyjemy. Samorządy, firmy, przedsiębiorstwa z własnych budżetów przekazują konkretne kwoty pieniędzy, robią zakupy, przekazują szpitalom, pogotowiu, strażakom, policji, poczcie. Akcje smsowe, akcje bloków reklam, akcje telefoniczne, WOŚP, Caritas, parafie, szkoły, przedszkola, grupy społeczne, organizacje zbierają na respiratory, fartuchy, gogle, środki odkażające, a nawet na bezpłatne posiłki czy fundowane kebaby służbom mundurowym. Wymieniać można byłoby długo. Pytanie „czy leci z nami pilot?” i kto nim naprawdę jest wydaje się w tym miejscu niezręczne.

Oby tylko wyniki tych dzisiejszych walk były zdecydowanie bardziej pomyślne dla nas. Już mówi premier Morawiecki o najbliższym roku jako o czasie walki z COVID-19 czy zamieni się to w okres kilku lat jak w czasie II wojny (1939 – 1945) i czy po tej walce Polska wyjdzie silniejsza czy nastanie PRLbis – historia coś za często lubi się powtarzać. W takim wypadku, drugi okrągły stół czeka nasze wnuki i prawnuki w roku 2069…. Ale to już tylko czarne myśli publicysty.

materiał: Radio Biper Biała Podlaska
tekst i opracowanie: Leszek Niedaleki

Please select listing to show.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

2 odpowiedzi

  1. Co za bzdury. Porównywanie nieporównywalnych sytuacji, wyciąganie kuriozalnych wniosków. Jedno trzeba przyznać, fantazja ułańska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama