Radio

BiperTV

Facebook

Galerie

Wydarzenia

Artykuły

Szukaj

Reklama

Reklama

Osobliwości Płd. Podlasia: Malarstwo Bazylego Albiczuka

„Piękno maluję wrażliwością swej codzienności” - tak mawiał Bazyli Albiczuk wielki artysta z maleńkiej podlaskiej wsi Dąbrowicy Małej (gm. Piszczac). Malarstwo Podlaskiego Nikifora – bo tak o nim mówiono, znane jest obecnie szeroko na świecie, jako wybitny przykład malarstwa "nieprofesjonalnego", a obrazy z każdym rokiem zyskują na wartości na rynku dzieł sztuki. Dziś 22 lata po jego śmierci, jego postać, jak i twórczość jest niestety bardziej znana na świecie niż u nas na Południowym Podlasiu, gdzie artysta spędził niemal całe swoje życie. Zapraszam do magicznego ogrodu Bazylego Albiczuka.

 

 

Bazyli Albiczuk był malarzem samoukiem, reprezentował tzw. sztukę ludową. Nazywany jest często „Podlaskim Nikiforem”, jako przykład artysty „naiwnego”, wpisującego się swoją twórczością w nurt „prymitywizmu”, choć trudno się z tym zgodzić, ponieważ jego obrazy były dziełem świadomym, miały swój wymyślony przekaz. Malarz umiał również korzystać z warsztatu malarskiego, więc trudno nazwać to sztuką „naiwną”. Nie skończył żadnej szkoły artystycznej, ukończył jedynie 4 klasy szkoły powszechnej, musiał pomagać rodzicom na gospodarstwie i mimo uzdolnień i dobrych wyników w nauce nie kontynuował dalszej edukacji. Całe życie tworzył. Jego zainteresowania sięgały daleko. Oprócz malowania, rzeźbienia, gry na skrzypcach, interesował  się również archeologią, astronomią, botaniką. Prowadził dziennik, gdzie zapisywał swoje wrażenia ze spotkań z ludźmi, spostrzeżenia na temat natury, rozważania religijne. Pisał również wiersze w większości w języku ukraińskim, bardzo intymne, część z nich opublikowana została dopiero po jego śmierci.

Jego największą inspiracją w malarstwie była natura, otaczający krajobraz przyrodniczy, jako źródło wartości etycznych i estetycznych, mówił:

„Czyż otaczająca Pięknem Natura nie odbija się rozumem, do jakiego ludzki rozum nie sięgnął? Najwyższe Piękno znajdziemy tylko w przyrodzie, bo obrazy odzwierciedlają jedynie cząstki tego Piękna”.

Moje życie nieodłączone od roślin, malarstwo również. Podobnie jak ja tu sadzę, jak ja tu komponuję, tak samo komponuje na obrazie. Tylko muszę komponować sumiennie, nie dla pustego efektu, że to pięknie a fałszywie. U mnie tutaj rośliny każdej pory roku i na obrazie muszą być utrzymane te rośliny o tej porze roku”.

W jego obrazach zawsze przyciąga kompozycja, starannie dobrana, uzupełniana o kolejne warstwy, różnorodne kształty i nasycona bogactwem barw odpowiednim do pory roku. Malarz powtarzał często:

„Nam różnorodność kształtów tak potrzebna, nie mniej jak różnorodność barw, dla naszej psychiki, dla nastroju, dla chęci do pracy nawet”.

Dużą rolę w jego obrazach odgrywało również światło, słońce – jego wschody i zachody, zmieniające się niebo. Pragnął dobrego światła, celowo nowego domu nie obsadzał drzewami dookoła, aby mieć stały dostęp do naturalnego światła, niczym niezakłóconego. Takie warunki pozwalały mu na otwarcie twórcze i pracę.

„Słońca, błękit nieba zawsze było i jest moim dobrym nastrojem. Wschód słońca jest dla mnie Świątynią, której majestatyczne piękno od dzieciństwa do dzisiaj nie przestaje być moim natchnieniem i najciekawszym tematem dla moich obrazów. Słońce jest źródłem życia a świat roślin rajem ziemskim. Różnorodność form i barw roślinnych ma dla nas każdy zakątek ziemi i nie mogę być obojętny do tego Piękna, od którego zależy nasze życie”.

Najbardziej znanym cyklem jego obrazów były „ogrody”, dzięki którym zyskał największy rozgłos. Jednak nie zatrzymywał się na tym temacie, mimo popytu na tą kolekcję, stale poszukiwał nowych inspiracji, jako człowiek z natury ciekawy świata:

„Ogrody to był tylko taki okres, cykl. Ten cykl musiał skończyć się, dlatego, że świat jest szerszy niż ogrody. Ogrody to tylko mały fragment otaczającego świata. Tak jak każdemu człowiekowi, tak i mnie potrzebna ta szersza przestrzeń świata”.

Cykl Ogrody składa się z 12 oryginalnych obrazów:
1965 Mój ogród w sierpniu
1966 Mój ogród w czerwcu
1966 Mój ogród we wrześniu
1966 Ogród kwitnący w październiku
1967 Na progu czerwca
1967 Kwitnąca flora lipca
1967 Ogród w pierwszej połowie października
1968 Ogród w październiku
1968 Ogród – maj
1968 Na progu lipca
1969 Ogród w styczniu
1969 Ul pod kwitnącą jabłonką

Ciekawy był sposób podpisywania prac, jaki stosował artysta. Numerował je stawiając przy „oryginalnych” kółko z kropką w środku, a przy powtórzeniu tematu w nawiasie dodawał numer oryginału np. (5) – na podstawie oryginału Na progu czerwca z 1967 r. Obrazy podpisywał skrótem „BADM” (Bazyli Albiczuk Dąbrowica Mała).

Malarz dużą wagę przywiązywał do pór roku, dzielił rok szczegółowo na 13 okresów, w którym wyodrębniał dodatkowo pierwszą i drugą połowę:

21 II – 20 III Przedwiośnie rusza Eris / Leszczyna
21 III – 17 IV Przylot ptaków Galanthus / Anemony
18 IV – 15 V Kwitnące sady Caltha / Cardemina
16 V – 12 VI Kwitną trawy Rosula / Orchis
13 VI – 10 VII Pełnia lata Ostora / jagody czarne
11 VII –  7 VIII Żniwo Żniwo – Wiśnie / Zaczerwienia się jarzębina
8 VIII – 4 IX Kwitną wrzosy Zwódka / Wrzosy kwitną, grzyby
5 IX  – 2 X Odloty ptaków odlot Bociana / Sterty
3 X – 30 X  Żółknięcie i opadanie liści Pajęczyna, Żuraw / liście żółkną, opadają
31 X – 27 XI Mgły nagie drzewa / mgły
28 XI – 25 XII Śnieg śnieżne płatki / śnieżne kłaczki
26 XII – 23 I Mrozy, Szrony Szrony / sanna
24 I – 20 II Zawieje, Hurby Zawiej / Hurby

Dodatkowo każdy z okresów zaznaczał oddzielnym symbolem, który zawsze umieszczał w podpisie obrazu. Na odwrocie umieszczał również czasami łacińskie nazwy roślin przedstawionych na obrazie lub charakterystycznych dla danej pory roku.

W zapiskach, w wywiadach podkreślał często, jakie duże znaczenie ma dla niego ciekawość świata. Jedyną rzeczą, jaką żałował pod koniec życia, że niedane mu było zwiedzić świata. Ciekawiła go bardzo historia, kultura dawnych epok. W jego rozważaniach o tym, co minione, o tym, co nas otacza nie brakowało wielu pytań, często natury filozoficznej, egzystencjalnej. Ta wielka ciekawość, która przypisywana jest raczej największym filozofom, twórcom, odkrywcom. Mądrość płynąca z prostoty, pierwotnej ciekawości człowieka wychowanego i żyjącego na prowincji, jego świadomość postrzegania rzeczywistości i świata szerszej niż obejście wiejskiego domu, jest zdumiewające i aż trudno wręcz uwierzyć, że można mieć tak szerokie horyzonty, nieprzeciętny talent i być nazywanym twórcą „prymitywnym” czy „naiwnym”.

„Od młodości interesowałem się historią. Ciekawość przeszłości, dalekich epok ludzkich, to jest ciekawe. Mnie interesowała rzeźba, sztuka grecka, dlaczego na takim wysokim poziomie starożytna sztuka była?. Niby ludzkość idzie do przodu, we wszystkim rozwój, a dlaczego nie sięgnęliśmy do tych wyżyn piękna?, jak grecka rzeźba. Z drugiej strony filozofia i religia indyjska, tak zbliżona do natury, że oni wierzą, że życie przechodzi z jedną w drugą istotę. Tak przecież troszeczkę jest, pomyśleć o przyrodzie, przecie człowiek umiera, rozkłada się, rośliny zabierają to wszystko, człowiek przechodzi jakby w drugi stan życia, a roślinami karmią się i tutaj tak pomyśleć trochę mają rację z ich religią. Świat tak różnorodny jest, interesuje mnie również astronomia, równie nie mniej chyba co inne. Ten kosmos, wszechświat, ta nieskończoność jego. Jak patrzę w gwiazdy nocą, taka niezliczona ilość, co za tymi gwizdami jest?, czy był jakiś początek kosmosu?, chyba nie było. To wszystko było i jest. Czy jest jakiś koniec? Nie ma końca”.

Warto wymienić tu również najważniejsze wystawy i przeglądy sztuki nieprofesjonalnej, gdzie prezentowane były obrazy Albiczuka:
1965 r. – „Inni” warszawska Zachęta
1967 r. – Polska Sztuka Naiwna w Neuchâtel (Szwajcaria)  i Stuttgarcie (Niemcy)
1966, 1972 r. – Triennale sztuki samorodnej w Bratysławie
1969 r. – Londyn
1973 r. – „Naiwni” w Zagrzebiu
1974 r. – Budapeszt
1974, 1979  r. – Triennale Plastyki Nieprofesjonalnej we Wrocławiu
1996 r. – Krajowy Dom Twórczości Ludowej w Lublinie
1998 r. – Muzeum Nikifora w Krynicy

Malarza nagrodzono m.in. Nagrodą Artystyczną im. Jana Pocka (1976 ), Odznaką Zasłużony Działacz Kultury (1976), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1976), Odznaką Za Zasługi dla województwa bialskopodlaskiego (1982), Odznaką im. Oskara Kolberga (1989).



Rokrocznie, pod koniec lipca w Dąbrowicy Małej organizowany jest tzw. „Wasylówka”, impreza poświęcona pamięci artysty. W ubiegłym roku odbył się również I Rajd rowerowy ku pamięci artysty organizowany przez GCKiS w Piszczacu, który mieliśmy okazję relacjonować na naszym portalu.

 

Co zostało dziś z jego spuścizny artystycznej? Co przepadło, co pozostało?

Podczas ubiegłorocznej wycieczki rowerowej ku czci pamięci artysty, jedna z niegdysiejszych mieszkanek wsi Maria Charytoniuk, która znała Albiczuka osobiście pokazała mi, gdzie stała jego stara drewniana chałupa i w którym miejscu znajdował się ten legendarny piękny ogród. Co ujrzałem zatrwożyło mnie, po domu niema śladu, a ogród to dziś chaszcze, aż trudno było uwierzyć, że ten wspaniały, magiczny ogród, źródło jego inspiracji i wielka miłość jest dziś zarośnięty, zniszczony…

Małgorzata Nikolska – Dyrektor Muzeum Południowego Podlasia, tak wspominała ogród malarza na łamach Gazety Wyborczej:

– Wąskimi ścieżkami chodziło się między wielkimi kępami kwiatów. Szczególnie utkwiły mi w pamięci ogromne dziewanny wielkości człowieka i jałowce, które wyglądały jak cyprysy. Wszystkie te kwiaty znałam z ogródków wiejskich, z pól, łąk, ale u niego rosły w sposób zaplanowany. Miejsce przypominało tajemniczy ogród.

Nowy murowany dom malarza znajduje się naprzeciwko gdzie stał stary, po drugiej stronie drogi, obecnie jest w rękach prywatnych. Dom ten artysta chciał przeznaczyć nie tylko, jako miejsce do mieszkania i pracy, ale również, jako swoją galerię, gdzie mógłby prezentować swoją twórczość. Jego wola jednak nie została zrealizowana po śmierci. Jako, że żył sam, nie miał dzieci, jedyna siostra mieszkała daleko w Szwecji, a nikt kompetentny nie zajął się tematem odpowiednio i nie uszanował woli artysty, dom trafił na sprzedaż.

To co się zachowało i można zobaczyć w Dąbrowicy Małej, to grób malarza na małym cmentarzu prawosławnym na obrzeżach wsi. Jego wola związana z jego miejscem spoczynku została, chociaż w tym względzie uszanowana. Na jego grobie obecnie znajduje się zadbany, ładny pomnik ze zdjęciem artysty. Choć nie tak dawno ponoć w pobliżu pasły się swobodnie krowy, a sam cmentarz był zapuszczony i ogrodzony jedynie drutem. Obecnie na szczęście ten stan jest już przeszłością.

Staraniem mieszkańców Dąbrowicy w miejscowej świetlicy otworzono również niewielką Izbę Pamięci Artysty ( za płotem, obok świetlicy znajduje się dom artysty sic!), którą tworzy skromna ekspozycja z pamiątkami po malarzu, jak łóżko, stół, krzesło, trochę dokumentów. Ponadto reprinty obrazów, zdjęcia archiwalne, wydawnictwa o artyście i jego twórczości.

Na budynku świetlicy znajduje się natomiast tablica z wizerunkiem Bazylego Albiczuka, na której napisano: „W Dąbrowicy Małej urodził się, mieszkał i tworzył malarz i poeta Bazyli Albiczuk (31.07.1909 – 22.07.1995) – w setną rocznicę urodzin, Gmina Piszczac, Dąbrowica Mała 02.08.2009”. Napisy na tablicy, są również w języku ukraińskim.

Maria Charytoniuk – urodzona w Dąbrowicy Małej, osobiście znała Bazylego Albiczuka i tak go wspominała podczas ubiegłorocznego rajdu rowerowego ku pamięci malarza:

„Był to człowiek, bardzo zamknięty w sobie to raz, po drugie, bardzo kochał naturę. Nigdy nikogo nie obrażał, nie oceniał, sam chciał żyć zgodnie z naturą z porami roku, a miał taki dar właśnie, bardzo ładnie malował ogrody, jak mówił, ogród to jest całe jego życie. Zbierał bardzo różne rośliny, nie tylko takie szlachetne, potrafił zwykłą pokrzywę wyhodować, że było to coś pięknego (…). Najpierw w swoim ogrodzie sadził różne roślinki, pielęgnował, a potem przenosił na płótno. Pisał wiersze też, miał bardzo dużo wierszy, ale zawsze mówił, wiersze proszę wydać wtedy, kiedy już mnie nie będzie (…). Mieszkał w bardzo starym domku, nie miał żadnych środków do życia, żeby cokolwiek mieć, to malował i sprzedawał obrazy, chociaż zawsze twierdził, że jak rozstaje się ze swoim obrazem, to tak jakby oddawał kawałek siebie, swoją część. Później, jak już nastały lepsze czasy, dostał emeryturę, to już po prostu miał pieniądze na życie. Później malował już dla przyjemności. Jego marzeniem było, żeby w jego domu było muzeum. Stało się, jak się stało niema muzeum, później, po jego śmierci dziewczyny z Koła Gospodyń wpadły na to, że zrobimy izbę i tutaj dostaliśmy takie pomieszczenie (…).

On miał dużo propozycji, dostał zaproszenie do Szwecji, pojechał tam do siostry, bo mieszkała we Szwecji, on tam pobył trochę, zaproponowali mu prace, właśnie przy jakimś muzeum, ale odmówił, twierdził, że on się w mieście nie odnajdzie (…).

Mój tata przyjaźnił się z Albiczukiem i mówił, że miał w domu duży karton, gdzie były listy z całego świata, niektóre były nawet niepootwierane, bo mówił, jak nie umiem przeczytać, to, po co będę otwierał te listy, nie możemy się nigdzie dobić, nie wiemy gdzie to jest, prawdopodobnie większość pamiątek jest złożona w Muzeum Południowego Podlasia, gdzie również znajduje się duża część obrazów (…). Obrazów malował dużo, największy zbiór jest w Niemczech, później w Kanadzie, w Szwecji i dużo obrazów mają prywatni właściciele (…)”

W rozmowie z Panią Marią, udzielił mi się pewien smutek, z tego niespełnienia woli artysty, aby w jego domu, było muzeum. Tak nie powinno być. Nie pora jednak teraz pisać, kto zawinił, kto to zaniedbał. Ważniejsze, by móc być może jeszcze zawalczyć dziś o zmianę tej sytuacji.  Być może, jeszcze nie jest wszystko zaprzepaszczone, to ostatni czas na działania, za kilka-kilkanaście lat, może być już za późno na cokolwiek.

Bazyli Albiczkuk był to artysta pełny, obdarzony talentem, którym obdzielić by można kilka wybitnie uzdolnionych twórców. Swoje ciężkie czasem życie poświęcił temu, co najbardziej kochał. Był tym artystą, który mimo braku wykształcenia, „profesjonalności”, tworzył unikatowe dzieła, które zachwycają i wyznaczają nowe. Choć tworzył sztukę, przez duże „S”, to mawiał: „ Dziwię się, dokąd będziecie mnie włączać do obcego mi świata sztuki, od którego uciekam jak najdalej swoimi obrazami…”.

Aby jeszcze bardziej poczuć piękny świat, jaki otaczał Bazylego Albiczuka, zapraszam Państwa do jego ogrodu i wysłuchania audycji Polskiego Radia z 1982 roku pt. „Świat jest szerszy niż ogrody”  >> LINK << .

„Na świecie nie ma jednego narodu ani jednej wiary.
Różne ludy, różne mowy i człowiek,
który szanuje jednakowo wszystkich ludzi,
bez różnicy wyznania, poglądów, pochodzenia rasowego.
Nie w religii, nie w narodowości,
szukam człowieka w człowieku”

z notatek Bazylego Albiczuka


źródła:
A. Mikszta, Ogody, Muzeum Południowego Podlasia 2015; C. Wrębiak Malarstwo Bazylego Albiczuka, Biała Podlaska 1994; A. Hucułek, Nikifor z Podlasia. Wybitny malarz, na jego grobie pasły się krowy, Gazeta Wyborcza 2015;  „Świat jest szerszy niż ogrody”, Polskie Radio, 1982.

 


materiał: Osobliwości Południowego Podlasia
zdjęcia: Jakub(OvO)Sowa
grafiki / zdjęcia archiwalne: Muzem Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej

Please select listing to show.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Jedna odpowiedź

  1. Dziękuję Redakcji za piękne wspomnienie o artyście. Dzięki temu wiedza i pamięć o Nim została utrwalona i przekazana dalej.Cykl „Osobliwości południowego Podlasia” to świetny pomysł. Gratuluję i czekam na kolejne odcinki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama